Marian Marzynski
8 maja 1945 roku, w dniu zakończenia wojny, wyreklamowany przez swojego komunistycznego przyjaciela Józefa Olszewskiego, Aleksander Leyfell jedzie pociągiem z Moskwy do Warszawy. W wagonie ktoś improwizuje piosenkę: Po tylu długich latach, na zachód wiedzie szlak, nasz wagon cały w kwiatach, ze szczęścia słów nam brak. Rok przed jego śmiercią, nagrywam rozmowę z Aleksandrem o tej podróży.
Byliśmy w sobie zakochani, ale nie mogłem zabrać Anity, bo nie mieliśmy ślubu. Do Warszawy przyjeżdżam pijany. Ruiny, ruiny, ruiny. Mam atak malarii, ktoś podnosi mnie z ulicy. Po moście pontonowym idę na Pragę, bo tylko tam jest jedzenie. Dowiaduję się, ze wszyscy Żydzi zginęli w Ostrogu. Jadę do Lodzi, do Józka Olszewskiego. Mówi mi, że Putrament został posłem w Szwajcarii i szuka ludzi do pracy. Ale jak wydostać Anitę z Samarkandy? Bez niej nie pojadę. Pomaga mi inny dygnitarz partyjny, którego poznałem w Ostrogu, Franek Mazur, członek Biura Politycznego. Anita przyjeżdża do Warszawy. Mieszkamy w hotelu „Polonia”. Pierwsze wygodne łóżko od lat. MSZ kupuje nam ubrania, kostium i buty dla Anity, dla mnie buty, garnitur, biała koszula. W pociągu do Berna są z nami Putrament z żoną- pisarką Zofią Bystrzycką, pisarze Zawieyski, Zagórski i Żuławski. Mam być pierwszym sekretarzem poselstwa polskiego w Szwajcarii. O dyplomacji nie mam zielonego pojęcia, ale podobno jestem inteligentny.
W archiwum Leyfllów jest zdjęcie Anity w dyplomatycznym kostiumie.

Przez następne 6 lat Anita i Aleksander wiodą beztroskie życie dyplomatów. Po Szwajcarii Putrament zostaje ambasadorem we Francji i zabiera ich ze sobą do Paryża. W 1948 roku udaje im się namówić Pabla Picassa, aby wziął udział we wrocławskim Kongresie Pokoju, co podnosi Aleksandrowi reputację w MSZ. Pisarz Ksawery Pruszyński, który został posłem w Holandii, odwiedza ich w Paryżu i proponuje posadę w Hadze. Tam następuje kryzys w karierze dyplomatycznej Aleksandra. Jego brat, Grzegorz, przedwojenny komunista na posadzie w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie, „wybiera wolność”, w niedługim czasie po tym, jak zrobił to inny polski dyplomata, Czesław Miłosz. Na „dywanik” w MSZ w sprawie Aleksandra wezwany zostaje jego szef Ksawery Prószyński. Ginie w wypadku samochodowym na szosie do Warszawy. Wkrótce z wilczymi biletami Aleksander i Anita opuszczają Hagę.
Zdjęcie Aleksandra z tych czasów:

O kryzysie holenderskim rozmawiałem z Aleksandrem:
Czy nigdy nie pomyślałeś, żeby zostać w Hadze, tak jak to zrobił twój brat w Waszyngtonie?
Nie mogłem sobie na to pozwolić, uważałem, że byłaby to zdrada w jakimś sensie, że powierzono mi coś, z czego powinienem się wywiązać.
A Anita?
Namawiała mnie na zostanie.
Czy byleś w kontakcie ze swoim bratem?
Nie, on do mnie pisał na skrzynkę pocztową w Warszawie, ale ja bałem się nawet chodzić na pocztę, żeby odbierać jego listy. Miałem do niego żal, że to zrobił. Może dlatego, że był moim starszym bratem, który zawsze się mną opiekował.
Czy była to twoja dyscyplina partyjna?
Być może. Chociaż ja nigdy do partii się nie zapisałem, ale mając tylu przyjaciół — komunistów, bylem uważany za jednego z nich.
Jest rok 1956. W Warszawie znów pomoże mu Franek Mazur. Pośle go do Karola Kuryluka, który zaproponuje mu stanowisko zastępcy redaktora naczelnego Państwowego Instytutu Wydawniczego. Anita zmieni imię i nazwisko. Jako Anna Gostyńska zostanie lektorką, a później redaktorką Polskiego Radia. Tam się poznamy.
Poprzednie czesci TUTAJ
cdn
Kategorie: REUNION 69, wspomnienia