Polityka

Czy zbliża się wielka wojna?

 

Andrzej Koraszewski

 

 

 


Z wielu stron powtarzają się opinie analityków, że wojna jest nieunikniona, a jej wybuch to tylko kwestia czasu. O wojnie stosunkowo najczęściej, praktycznie niemal codziennie, mówią politycy Islamskiej Republiki Iranu, zapewniając buńczucznie, że zniszczą Stany Zjednoczone, ale najpierw zniszczą Izrael.

Zimna wojna nigdy nie była zimna. Od zakończenia drugiej wojny światowej nie było dnia bez wojny. My żyliśmy pod atomowym parasolem, gwarantującym, że Ameryka i ZSRR nie skoczą sobie do gardeł. Dziesiątki milionów ludzi umierały na odległych frontach, gdzie strony toczyły wojny zastępcze, już nie o kolonie, a o strefy wpływów.

Francis Fukuyama ogłosił, że wraz z końcem zimnej wojny kończy się historia. Musiałem go ignorować z innych ważnych względów. (Od czasu, kiedy w ludowej ojczyźnie odmówiono mi paszportu „z innych ważnych względów”, uwielbiam to określenie). Głosił uczony Francis Fukuyama, że wiek XXI będzie wiekiem łagodności, zwycięstwem kapitalizmu i demokracji. Globalna bezkonfliktowość miała przyświecać naszej postmodernie.

Najwyraźniej Fukuyama nie zauważył, że kolejny totalitarny potworek urodził się głęboko w czasach zimnej wojny. Jego przywidzenie było efektem popularnej w pewnych kręgach wady wzroku.

Ostateczny upadek ZSRR wielu wiązało z wojną w Afganistanie, którą stronie radzieckiej skomplikował nasz rodak Zbigniew Brzeziński, przekonując Cartera, że zbrojąc mudżahedinów, wciągnie się ZSRR w takie bagno, w jakie Amerykanie wpadli w Wietnamie. Dowcip się udał, Rosjanie musieli wyjść z Afganistanu, Amerykanie tkwią w tym bagnie do dzisiaj. W narracji islamskiej było to pierwsze od stuleci zwycięstwo muzułmanów nad Zachodem. Narracje są ważne, mogą niesłychanie wzmocnić morale. Zaś wysokie morale w połączeniu z górami pieniędzy, może prowadzić (i doprowadziło) do stworzenia zupełnie nowej rzeczywistości.

W końcu drugiej dekady XXI wieku ponad 70 milionów ludzi jest uciekinierami, ponad 41 milionów ludzi błąka się z dala od swoich domów we własnych krajach, pozostali są na łasce i niełasce poza swoimi krajami.

Obecne wojny mają głównie charakter wojen domowych, w których zaangażowane są kraje ościenne. Najnowsza i najbardziej krwawa jest dogasająca wojna w Syrii, w którą zaangażowane są Iran, Rosja, Turcja, Arabia Saudyjska, jak również Izrael, reagujący głównie na obecność sił irańskich w pobliżu swojej granicy. Pół miliona zabitych, ponad cztery miliony Syryjczyków znalazło się poza granicami swojego kraju, kolejne miliony ludzi musiały opuścić swoje domy i przenieść się w inne regiony Syrii.

O co biją się Syryjczycy? Początkowo mogło się zdawać, że część społeczeństwa domaga się odejścia od dyktatury i wprowadzenia rządów demokratycznych. Szybko jednak okazało się, że mamy do czynienia z gmatwaniną interesów, a Syria niemal z dnia na dzień przekształciła się w pole bitwy o to, czyją będzie strefą wpływów.

Główna oś to starcie islamu szyickiego z islamem sunnickim (czyli starcie Iranu z Arabią Saudyjską), Turcja korzystająca z okazji, żeby zaszkodzić Kurdom, Rosja próbująca skorzystać z zamieszania i wrócić na Bliski Wschód i dopiero gdzieś na dalszym miejscu znalazły się różnice polityczne między mieszkańcami Syrii. W Syrii Ameryka jest wielkim nieobecnym. Ponoć jest nadal zaangażowana w walkę z ISIS, walkę z dziwacznym tworem skrajnie fanatycznych sunnitów, którzy stworzyli kalifat Iraku i Syrii. Ten kalifat to stosunkowo niewielka, niezwykle brutalna siła, uzbrojona głównie w broń amerykańską (przejętą praktycznie bez walki od armii irackiej), która w krótkim czasie zajęła obszary większe od Wielkiej Brytanii. Skuteczny opór tej fanatycznej armii Allaha stawiali wyłącznie marnie uzbrojeni Kurdowie. O ofiarach tej armii Allaha nadal mamy daleko niepełne informacje, odnosiło się wrażenie, że zachodnie media koncentrowały się niemal wyłącznie na cywilnych ofiarach amerykańskich ataków z powietrza. Tereny zajęte przez ISIS zostały odbite, ale fanatyczni bojownicy tej formacji pojawiają się teraz w Afryce, w Afganistanie, ale również w krajach zachodnich, gdzie dotarli wraz z niekontrolowaną falą uchodźców.

Drugim polem bitwy, gdzie zaangażowany jest głównie Iran, jest Jemen.

Calosc TUTAJ

Kategorie: Polityka

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.