Uncategorized

Kim Pan jest, profesorze Harari?

Yuval Noah Harari w jednych kręgach uchodzi za poważnego intelektualistę, w innych za guru, który z podejrzaną łatwością objaśnia cały świat. Czy jeden człowiek może opanować tak wiele różnych dziedzin wiedzy i pisać na ich temat rzetelne książki?

Harari. Czy możemy mu zaufać?

Jeszcze kilka lat temu był szerzej nieznany. Ot, pracownik Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, nierzucający się w oczy skromny historyk. Jego życie nabrało rozpędu w 2014 r. Tuż przed 40. urodzinami na angielski przetłumaczono wydany trzy lata wcześniej Sapiens. Od zwierząt do bogów. Szybko po tym posypały się przekłady na ponad 50 innych języków. Książka trafiła na listy bestsellerów na całym świecie, długo zajmując na nich pozycję na podium (np. na „The Sunday Times” nieprzerwanie przez 96 tygodni!). Sprzedaż osiągnęła liczbę 12 mln egzemplarzy. Na fali tego sukcesu świetnie wyniki zyskały też jego następne, pisane już po angielsku, publikacje: Homo deus. Krótka historia jutra (2016), po które sięgnęło 6 mln czytelników, oraz 21 lekcji na XXI wiek (2018), zakupione – jak dotąd – przez ponad 2 mln odbiorców. Z każdą kolejną książką poszerzał się krąg jego wielbicieli. Do najbardziej znanych należą: Barack Obama, twórca firmy Microsoft Bill Gates, założyciel Facebooka Mark Zuckerberg oraz wspólnie przygotowujący kinową ekranizację pierwszej części tej „trylogii” Ridley Scott (reżyser nagrodzonego czterema Oskarami Gladiatora) oraz Asif Kapadia (autor chwalonego dokumentu o Amy Winehouse). Poleceń od bardziej opiniotwórczych czytelników nie można sobie było wymarzyć.

Harari to dziś nie tylko nazwisko – to marka i przedsiębiorstwo. Jego strona internetowa prowadzona jest w sześciu językach. Dowiemy się z niej o wszystkich wywiadach, prelekcjach, ogłaszanych w prasie artykułach, a także o wydarzeniach, w których autor bierze udział: np. jak w zeszłym roku jako jeden z głównych mówców na Forum Ekonomicznym w Davos. Nie zabraknie też informacji o spotkaniach, które odbyli z Hararim światowej wagi politycy: Angela Merkel czy Emmanuel Macron. W zakładce Media bez trudu odnajdziemy wywiady wideo, jakie nakręcili z nim wspomniany już Zuckerberg lub aktorka Natalie Portman. Można też poznać zatrudniany przez niego dziesięcioosobowy zespół, w skład którego wchodzą prawnicy, researcherzy, marketingowcy i specjalista ds. rynku chińskiego.

Przypadek

Być może dziś trudno w to uwierzyć, lecz nic nie zapowiadało takiego sukcesu. Sapiens zostało pierwotnie odrzucone przez cztery izraelskie wydawnictwa. Nie widziały one w publikacji książki żadnego interesu, bo w końcu prace historyczne nie tak często stają się głośnymi bestsellerami. Udało się dopiero w kolejnym (Kinneret Zmora-Bitan Dvir), które pierwszy nakład oszacowało dość ostrożnie: 5 tys. egzemplarzy. Dodruki i zainteresowanie zagranicznych księgarzy musiały więc nieco zaskoczyć wydawnictwo.

Sukces Harariego to dla autorów dowód, że w napisane przez siebie teksty trzeba wierzyć do końca. A także lekcja pokory dla przekonanych o swoim niebywałym wyczuciu redaktorów.

Jeszcze ciekawszy jest fakt, że we wszystkim pomógł przypadek. Harari wcale nie był specjalistą od historii powszechnej – zajmował się przede wszystkim wojskowością epoki średniowiecza i odrodzenia. Temu zagadnieniu poświęcił obroniony w Oxfordzie doktorat, wydany w 2004 r. pt. Renaissance Military Memoirs: War, History and Identity, 1450–1600 (Renesansowe wspomnienia wojenne: wojna, historia i tożsamość w latach 1450–1600), oraz książkę Special Operations in the Age of Chivalry, 1100–1550 (Operacje specjalne w erze rycerstwa, 1100–1550).

Prowadzenie wykładów z historii globalnej zostało mu przydzielone na jerozolimskim uniwersytecie, ponieważ żaden ze starszych stażem profesorów nie chciał się tego zadania podjąć. Harari był ochotnikiem, który odpowiedzieć miał na potrzebę studentów domagających się w tym zakresie kursu internetowego dostępnego dla nieograniczonej liczby uczestników (tzw. MOOC, od ang. massive open online course). Przygotowując te wykłady, gromadził materiały do pierwszego bestsellera – historii człowieka, rozciągającej się od 70 tys. lat p.n.e. do współczesności, czyli – jak czytamy na okładce – „od ukrywania się w jaskiniach do podróży na Księżyc”. Wielu powiedziałoby, że porwać się na taki projekt to szaleństwo – zadanie wymagające zaangażowania na całe życie licznego zespołu fachowców. Harari nie dążył jednak do napisania akademickiej rozprawy. Dzięki mistrzowsko opanowanej umiejętności tworzenia syntez historię ludzkości udało mu się zmieścić na 500 stronach. Zwięzłość ujęcia stanowi zarówno ogromny walor, jak i mankament jego prac (wkradają się w nie czasem nadmierne uproszczenia).

Medytacja zamiast religii

Za jedno ze źródeł swego sukcesu Harari uważa praktykowaną od 24. roku życia medytację vipassany. W 21 lekcjach… – książce powstałej w odpowiedzi na stawiane mu przez czytelników z całego świata pytania – pisze: „Bez skupienia i przejrzystości, jaką daje mi ta praktyka, nie napisałbym Sapiens ani Homo deus”. Druga z wymienionych książek, będąca w znacznej części dociekaniami nad przyszłością ludzkiego gatunku, została zresztą zadedykowana Satyi Narayanowi Goence, nauczycielowi, który zapoznał go z tym wywodzącym się z buddyzmu ćwiczeniem. Od niego też Harari miał usłyszeć „najważniejszą rzecz” w życiu. Brzmiała ona następująco: „Nie rób nic (…). Po prostu obserwuj rzeczywistość obecnej chwili, czymkolwiek jest”. Jak pisze dalej w 21 lekcjach…, podporządkował temu swój plan dnia: „przynajmniej przez dwie godziny dziennie naprawdę obserwuję rzeczywistość taką, jaka jest. Natomiast pozostałe dwadzieścia dwie godziny zalewają mnie e-maile, tweety i filmiki ze słodkimi kotkami”. Prócz tej dwugodzinnej medytacji organizuje dla siebie raz w roku miesięczne lub dwumiesięczne rekolekcje medytacyjne (nie zabiera wówczas ze sobą komórki, pozostając w faktycznym odcięciu od mediów).

Vipassana to dla niego technika koncentracji, poznawania siebie, doświadczania emocji i ciała, nauka kontroli nad nimi. Dostrzega jej ograniczenia, ale widzi też ogromne walory. Czytamy w 21 lekcjach…: „Zdecydowanie nie sądzę, by medytacja była magicznym rozwiązaniem wszystkich problemów świata. Aby zmienić świat, trzeba działać, a co ważniejsze, trzeba się organizować. (…) Łatwiej jest jednak działać i skutecznie współpracować, gdy rozumie się ludzki umysł – gdy rozumie się własny umysł i gdy się rozumie, jak sobie radzić z własnym lękami, uprzedzeniami i kompleksami”.

Harari praktykuje vipassanę, abstrahując od jej religijnego pochodzenia („Aby medytować, nie trzeba jednak w żadną z nich [opowieści Buddy – przyp. MB] wierzyć”). Każdy, kto czytał choćby jedną z jego książek, wie, że nie należy on do sympatyków jakiejkolwiek religii. Wszystkie uznaje za fikcje (wirtualne gry, w których miliony ludzi stara się zdobywać punkty) – mity, które umożliwiały interpretowanie świata i rozwijanie współpracy w dużych grupach. Jego stosunek do religii ma być może swoje podłoże w wychowaniu, które odebrał. Harari dorastał w rodzinie świeckich Żydów, od zawsze był więc wobec Synagogi i Kościołów zdystansowany.

Gej a prawa natury

W jednym z internetowych wywiadów Harari przyznał, że w uprawianiu nauki pomógł mu również homoseksualizm: „Jako gej nauczyłem się, że jeśli rzeczywistość koliduje z jakąś wymyśloną historią, lepiej wierzyć rzeczywistości. Sądzę, że ta lekcja uczyniła mnie lepszym naukowcem”. Dlaczego? Ponieważ – jak wyjaśnia – „dla homoseksualisty kluczową sprawą jest bycie świadomym różnicy pomiędzy historiami stworzonymi przez ludzi a rzeczywistością. Ta sama świadomość jest kluczowa w badaniach naukowych”. By zyskać akceptację dla swojej nieheteroseksualnej orientacji, często trzeba zmierzyć się z oporem otoczenia – wymaga to podobnych cech (odwagi i zaufania do własnego osądu) jak działanie uczonego, który przedstawia niełatwą do przyjęcia teorię.

Nauka z kolei pomogła mu zaakceptować homoseksualną tożsamość, bo dzięki niej zrozumiał, że – wbrew temu, co mówią księża i rabini – miłość do osoby tej samej płci nie jest ani zła, ani tym bardziej sprzeczna z prawem natury. Tłumaczy w tym samym wideo: „Nie istnieje nic, co można określić jako zachowanie sprzeczne z naturą. Jeśli coś istnieje, z definicji jest zgodne z naturą. Ludzie nie są w stanie swoim zachowaniem złamać praw natury. Prawa natury to nie przepisy ruchu drogowego”. Ludziom łatwiej byłoby zrozumieć tę różnicę, gdyby – jak później dodaje – rozumienie praw natury mniej było zanurzone w dyskursie teologicznym i prawniczym, a bardziej w biologii.

Harari zrozumiał, że jest homoseksualistą w stosunkowo dojrzałym już okresie życia, mając 21 lat, przy czym – jak wyznaje w ostatniej książce – wcześniej uznanie tego faktu wypierał. Od 2002 r. żyje w bardzo stabilnym związku – jest mężem Itzika Yahava, producenta teatralnego, który obecnie pracuje jako szef jego wspomnianego już teamu. Harari i Yahav ślub wzięli w Kanadzie, a w Izraelu funkcjonują jako związek partnerski. Tamtejsze prawo dopuszcza bowiem jedynie śluby religijne (niezależnie, czy chodzi o pary jedno- czy różnopłciowe).

Weganin kuszony sernikiem

Jego życiowa postawa i praktyka naukowo-pisarska przenikają się także na innym polu.

Harari jest weganinem, a decyzję o zaprzestaniu spożywania mięsa i innych produktów odzwierzęcych podjął, pracując nad swoimi książkami.

W każdej z trzech jego bestsellerowych prac podejmowany jest temat zwierząt – czy to w kontekście trwającego wielkiego wymierania gatunków (od 1970 r. światowa populacja dziko żyjących zwierząt spadła – jak podaje – o połowę), opisu niehumanitarnych praktyk hodowlanych (hodowlę przemysłową klasyfikuje jako jedną z najgorszych zbrodni w historii), czy też, w końcu, pod postacią tezy sugerującej, że ludzki stosunek do zwierząt obrazować może w przyszłości stosunek ulepszonego technicznie człowieka – homo deus (istot, które „będą potrafić kochać i nienawidzić, tworzyć i niszczyć na dużo większą skalę niż my”) do homo sapiens. Współcześnie – twierdzi Harari – stajemy się wrażliwsi na los naszych „mniejszych braci”, bo przeczuwamy, że przestaniemy niebawem być najwyższą formą życia. Problem stanowi dla niego nie tyle sam fakt uboju zwierząt, ile sposób, w jaki zwierzęta są traktowane – zaspokaja się co prawda ich podstawowe potrzeby (żywieniowe), ale kompletnie ignoruje wszelkie inne (społeczne i psychologiczne).

Autor Sapiens pisze na ten temat zarazem przejmująco i sugestywnie, i choć bezsprzecznie traktuje tę sprawę bardzo poważnie, to przez kurtuazję zdarza mu się przyjmować czasem postawę nieco bardziej elastyczną. Dziennikarzowi „The Financial Times” wyznał: „Staram się być tak mało zaangażowany w mięso i przemysł mleczarski, jak to tylko możliwe”. „Ale – zaznaczył – jeśli jestem u mamy, a ona upiekła akurat sernik czy coś podobnego, to zjadam go”.

Harari nie ma złudzeń, że jego lub czyjekolwiek inne książki przekonają miliardy ludzi do weganizmu. Nadziei do zakończenia dokonywanej na zwierzętach zbrodni upatruje gdzie indziej: „Naszą największą szansą jest to – mówił w przedrukowanej przez »Gazetę Wyborczą« rozmowie z czytelnikami – co nosi nazwę hodowli komórkowej albo hodowli czystego mięsa. Pomysł polega na tym, żeby tworzyć mięso z komórek, a nie ze zwierząt. Jeżeli chcesz zjeść stek, po prostu hodujesz stek z komórek – nie trzeba hodować krowy, a potem jej zabijać. Mogłoby się to wydawać czymś rodem z fantastyki naukowej, ale to już się dzieje”.

Na dwoje babka wróżyła

Yuval Noah Harari pisze przystępnie o rzeczach niebywale skomplikowanych. By zmierzyć się z jego książkami – a poświęcone są przecież makrohistorii, mechanizmom ewolucji, działaniu umysłu czy rewolucji informatycznej – nie trzeba żadnego większego przygotowania. Czyta się je przyjemnie, a trzymanie pod ręką encyklopedii jest zupełnie zbędne – chyba że jako podpórkę, bo jego 500-stronicowe książki trochę jednak ważą… A czytać warto, bo nie ulega wątpliwości, że SapiensHomo deus i 21 lekcji… kryją w sobie wiele intrygujących pytań, cennych spostrzeżeń i błyskotliwych intuicji. Jednakże podczas lektury natrafić też można na fragmenty irytujące, gdzie zamiast rozróżnień pojawiają się wprowadzające w błąd uogólnienia. Jak np. sformułowane w kontekście zjawiska postprawdy porównanie kłamstw Putina z wiarą chrześcijan w Biblię i muzułmanów w Koran. Albo zestawienia czasem śmieszne lub absurdalne jak sugestia, że żarliwi komuniści nie dostrzegali prawdziwych problemów, bo roztrząsali, czy współpracować z socjaldemokracją, a nie zastanawiali się nad „miejscem proletariatu w ewolucji życia ssaków na ziemi albo nad rozprzestrzenianiem się życia w kosmosie”. Nie brakuje też obserwacji wcześniej doskonale już znanych jak choćby ta, że w nowożytności „ludzie zgadzają się zrezygnować z sensu w zamian za władzę”. Trafne, lecz czy w istocie nie jest to lejtmotyw wielu teorii nowoczesności? Oraz zbyt prostych rozwiązań i rad, np. konieczności zachowania spokoju w obliczu działań terrorystów, bo jeśli zawładną naszą wyobraźnią i zaczniemy się bać, wygrają. Dość łatwo to napisać… Bez wątpienia więc zarówno sympatycy autora, jak i ci, którym nie przypadł do gustu, znajdą w tych książkach argumenty na swoją korzyść.

Intelektualista czy guru?

Jak zatem odpowiedzieć właściwie na pytanie, kim jest Harari.

Warto przyjrzeć się temu, z kim bywa zestawiany. Z jednej strony są to całkiem poważni intelektualiści, jak np. Steven Pinker. Uważa się, że Harari wraz z autorem Zmierzchu przemocy mieli przyczynić się do odnowienia historii globalnej.

Poprzednia fala zainteresowania nią przypadała mniej więcej na początek lat 90., gdy kulminacyjny moment sławy przeżywał Francis Fukuyama (co ciekawe, autor nie tylko Końca historii, ale także Końca człowieka – posthumanistycznej z ducha refleksji nad przyszłością ludzkiego gatunku). Prace te, prócz erudycji i rozmachu, łączy też podobna retoryka, np. sugestie, że czytelnik znalazł się w decydującym momencie historii, mierzy się najważniejszym problemem czy antycypuje kluczowe wyzwania przyszłości. Z drugiej strony Harari zaliczany jest do grona współczesnych „dilerów idei”. Są w nim obok niego np. Jordan B. Peterson, Naomi Klein, David Attenborough czy, z nieco innej bajki, Gwyneth Paltrow. Dla różnych grup osoby te pełnią funkcję guru objaśniających świat. Helen Lewis w ten sposób tłumaczyła działanie tego mechanizmu na łamach „The Guardian”: „Znerwicowane kobiety z klasy średniej mają Gwyneth Paltrow, która obiecuje stan olśnienia dzięki nasiadówkom yoni i restrykcyjnej diecie. Zagniewani i niezadowoleni młodzi mężczyźni mają Jordana B. Petersona, którego tanie rady nt. sprzątania własnego pokoju zostały zakamuflowane w Jungowskim żargonie i nadętych opozycjach. Z kolei ludzie, którzy błyszczeli w szkole i nie rozumieją, dlaczego nie uczyniło ich to szczęśliwymi, mają Harariego”. Nie jest to chyba najbardziej sprawiedliwe dla izraelskiego historyka zestawienie, ale autorka artykułu wyraźnie karci go za obecną w 21 lekcjach… ambicję, by stać się ekspertem od wszystkiego.

W polskich księgarniach prace Harariego znajdują się na półkach z literaturą faktu lub wśród książek popularnonaukowych. Pytanie, czy następna publikacja nie trafi już na regał z poradnikami lub specjalnie dla Harariego utworzony dział: przygoda intelektualna.

Kim Pan jest, profesorze Harari?

Kategorie: Uncategorized

5 odpowiedzi »

  1. To wcale nie jest śmieszne. To jest bardzo smutne. Spora część Amerykanów uważa, że ta książka jest arcydziełem, inna, mniejsza część boi się powiedzieć, że wręcz przeciwnie. A co z tymi co uważają żę to jest prześmieszne?

  2. Opinie lewackiego ”Guardian” przytaczane jako ” dowod” nieudolnosci Harairi’s ksiazki-i L:U zakoncza ” [ksiazka ta} to marksistowskie brednie”.
    Przesmieszne.

  3. Wspólczuje autotrowi artykułu, bo nie jest głupi i czuje, że coś tu nie gra, ale nie ma odwagi by otwarcie np. napisać, Harari to-pseudo naukowiec! Ale zamiast tego pisze bardzo oględnie np. “Harari z podejrzaną łatwością objaśnia cały świat”. Autor artykułu nie jest jedyny. Sporo znanych ludzi ostrożnie sie wypowida lub nawet chwali samograj-literature aprobowaną przez skrajną lewicę.

    Czytałem najbardziej popularną książkę Harari’ego pt. “Sapiens: A Brief History of Humankind” (w powyższym artykule po prostu Sapiens). Na amazonie ta książka ma ponad 57 i pół tysiecy opinii ze średnią oceną 4,5 gwiazdek z pięciu maksymalnych – niewiarygodnie wysoka. Amazon pisze, że ta książka była “Letnią lektura dla prezydenta Baracka Obamy, Billa Gatesa i Marka Zuckerberga”. Tak się pisze gdy ludzie nie chcą się wypowiadać.

    Znalazłem jedną jedyną profesjonalną recenzje w lewicowej brytyjskiej gazecie the Guardian.

    Wyątki:
    „… Harari zawadiacko analizuje rozległe i zawiłe wydarzenia w sposób wciągający i informacyjny – niestety, częśto nieprawdziwy…
    … Spora część książki Sapiens jest niezwykle interesująca i łatwa do czytania. Jak jednak czytamy dalej, atrakcyjność książki przytłacza niedbałość, przesada i sensacja….”

    No i moje własne pięć groszy. Harari pisze:

    „…Albert Einstein był znacznie mniej sprawny w posługiwaniu się rękami niż starożytny myśliwy-zbieracz”.

    Co Harari ma tu na myśli to, że ten starożytny sapiens potrafił wyrworzyć ogień używając krzesiwo a Einstein wg niego by nie potrafił. Ciekawe co by Harari powiedział na pytanie czy ten starożytny sapiens potrafił by grać na skrzypcach nawet w wielkim przybliżeniu tak jak Einstein?

    Trzeba przyznać, że pierwszy rozdzial jest calkiem niezły i drugi nieamlże do końca też. Ale im dalej tym gorzej. Doczytałem tę książke gdzieś do połowy i dalej już nie mogłem. Jka ktoś zauważył, nieprzerwane marksistowskie brednie.

  4. G. Soros, S. Peres i B.H. Obama wierzyli w to proroctwo końca przemocy jako metody rozwiązywania konfliktów. Wiele wojen od lat toczonych w ostatnich 30 latach pokazują że to proroctwo jest fałszywe i jego prorocy są fałszywi. 2-3 z tych wojen są uznane jako wojny i zagłady i czystki etnicznej. Papież Franciszek jest nawet skrajnym pacyfistą, na rachunek ofiar przemocy, oczywiście.

    Tu przypomnę że aby zachwiać teorię opartą na syntezie wyników obserwacji i na niezależnych doświadczeniach, wystarczy jedna poprawna obserwacja. Nie jest jasne ile takich obserwacji wystarczy aby ją obalić, bo na świecie tłuczą się do dzisiaj teorie kompletnie zdyskredytowane.
    Teoria eteru, płaskiej ziemi i stworzenia świata przez słowo boskie ma dalej wielu zwolenników, mimo niezliczonej ilości dowodów że są fałszywe.

    Potęga wiary i pogarda do zdrowego rozsądku są nieskończone.

  5. To nie jedyna osoba wśród izraelskich akademików, która miała odwagę i umiejętności, by wziąć się za niebanalne syntezy. Brian L. Silver, profesor Techionu, stworzył jedną z nich w ”The Ascent of Science” (pierwsze wydanie w 1998 r.), przełożoną na wiele języków, ale nie tak znaną, jak na to zasługuje. Zapewne dlatego, że autor zmarł w 1997 r. i nawet przy powszechnym aplauzie krytyki, zbrakło wydawcom motywacji, by dzieło to należycie rozsławić.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.