
Sprawa Dreyfusa to dziś jeden z najbardziej znanych skandali politycznych. Historia zna niemało przykładów niesprawiedliwego oskarżenia jednostek i skazania ich na najsurowszą karę, z wyrokiem śmierci włącznie. Skąd więc tak duża popularność nieszczęsnego losu francuskiego oficera?
Dzieje III Republiki od początku nie były dla kraju nad Sekwaną szczególnie pomyślne. Dotkliwa, upokarzająca klęska, poniesiona przez armię francuską w bitwie pod Sedanem, skutkowała nie tylko utratą na rzecz wrogich Prus Alzacji i Lotaryngii, a wraz z nimi także i podstaw Cesarstwa Napoleona III. Utraciwszy ziemie, społeczeństwo francuskie zyskało silne pragnienie odwetu, a także głęboko odczuwane poczucie narodowej krzywdy, które na długi okres zdeterminowało francuski punkt postrzegania stosunków międzynarodowych. Swoje ujście w pierwszej kolejności znalazło ono w gwałtownych walkach i konfliktach domowych, których kulminację stanowiła Komuna Paryska z szacunkową liczbą 17 tys. ofiar.

Czarę goryczy dopełniły jeszcze bardziej poważne problemy gospodarcze, w jakich pogrążyła się Francja. W czasie kryzysu zapoczątkowanego w 1882 roku, ofiarą spekulacji stała się jedna z największych instytucji bankowych – Union Général. W efekcie zawirowań i paniki giełdowej, po trzech latach bank ostatecznie zbankrutował, wraz z nim zaś trzydzieści powiązanych spółek. Niekorzystne nastroje społeczne pogrążyła jeszcze bardziej afera panamska, w wyniku której – na skutek licznych nadużyć finansowych oraz potężnego skorumpowania urzędników – pieniądze straciło ponad 500 tys. drobnych akcjonariuszy. Gdyby tego było mało, na tak burzliwym i niepewnym gruncie pojawiała się sprawa Dreyfusa. Afera, która poważnie wstrząsnęła nie tylko społeczeństwem, co wręcz całymi posadami III Republiki, kształtując na długi czas kierunki jej polityki.
Sprawa Dreyfusa – niepozorna pomyłka o feralnych skutkach.
Zaczęło się w zasadzie niepozornie. Wiosną 1894 roku do rąk francuskiego kontrwywiadu trafiła notatka przechwycona z biura niemieckiego attaché wojskowego w Paryżu, Maximiliana von Schwartzkoppena, wskazująca na fakt zaistnienia w szeregach francuskiej armii działalności agenturalnej na rzecz Niemiec. Ze strzępów listu, do jakiego udało się dotrzeć, wynikało, że jeden z oficerów zobowiązał się przekazać niemieckiemu dyplomacie tajne informacje, dotyczące armii Republiki. Oprócz owej deklaracji nie znalazły się w nim jednak żadne informacje, pozwalające zidentyfikować szpiega – poza literą „D”, jaką opatrzona został korespondencja. Dla kapitana francuskiego wywiadu – H. J. Henrego – tyle jednak wystarczyło. Chcąc jak najszybciej zamknąć sprawę i nie dopuścić do tego, by przedostała się ona do opinii publicznej – co w warunkach niepewnej sytuacji politycznej mogłoby jeszcze bardziej zaognić sytuację – postanowił szybko znaleźć winnego.
Wybór padł na kpt. Alfreda Dreyfusa. Do roli winnego nadawał się on wręcz idealnie, jako oficer bez arystokratycznych korzeni, co w ówczesnych standardach stanowiło w armii francuskiej raczej rzadko spotykane zjawisko, a do tego Żyd i Alzatczyk. To wszystko, w obliczu rosnących nastrojów antysemickich francuskiego społeczeństwa oraz jego poczucia krzywdy wobec znienawidzonych Niemiec, miało być wystarczającym powodem do napiętnowania oskarżonego oficera. Tak się jednak nie stało, a francuskiej generalicji stosunkowo szybko przyszło przekonać się o swoim błędzie.
Oficjalnie podstawą do oskarżenia Dreyfusa była analiza charakteru pisma z przechwyconego listu, które miało być uderzająco podobne do pisma kapitana. Mimo iż opinie ekspertów były sprzeczne – zaledwie trzech potwierdziło badaną zbieżność wobec dwóch głosów sceptycznych – nie przeszkodziło to w rozstrzygnięciu problematycznej sprawy po myśli Henrego. 15 października 1894 roku Alfred Dreyfus został aresztowany pod zarzutem zdrady stanu i szpiegostwa na rzecz Niemiec. Aby wyeliminować wszelkie wątpliwości związane z niezgodnością orzeczeń grafologów, oskarżyciel przedstawił sędziom trybunału wojskowego dodatkowy, spreparowany dowód. Nowy dokument potwierdzający winę – tzw. dossier secret – został zatajony zarówno przed oskarżonym, jak i jego obrońcą, zaś brak zgody na jego upublicznienie wytłumaczono względami bezpieczeństwa państwa oraz chęcią uniknięcia wielkiego konfliktu światowego, jaki ów dowód miałby niechybnie wywołać.
W obliczu tak postawionej sytuacji los Dreyfusa był w zasadzie przesądzony. Na podstawie rzekomo niepodważalnych dowodów uznano jego winę oraz skazano na dożywotnie więzienie na Diabelskiej Wyspie Gujany Francuskiej. 5 stycznia 1895 roku poddano go zaś publicznej degradacji, która odbyła się przy wtórze niewybrednych haseł wielotysięcznego tłumu paryżan, skandujących: „Śmierć zdrajcy, śmierć Judaszowi, śmierć Żydom!”.

Nieudany spisek
Wydawać by się mogło, że sprawa Dreyfusa została zamknięta, a problem szpiegostwa w szeregach francuskiej armii rozwiązany. Nic bardziej mylnego. Niedługo trzeba było czekać na to, aby niechlubna praktyka odżyła oraz dała o sobie znać ze zdwojoną mocą. W wyniku zmian osobowych w strukturach francuskiego wywiadu, funkcję szefa tzw. sekcji statystycznej objął pułkownik Georges Picquart. Mężczyzna stosunkowo szybko wpadł na trop niechlubnego spisku i odkrył, iż skazany niewinnie Dreyfus padł ofiarą ambicji politycznych wojskowych, wyrosłych na kanwie antysemickich nastrojów. Pomimo dowiedzenia nieuczciwości procesu sądowego oraz zdekonspirowania prawdziwego szpiega, jakim okazał się major Charles Marie Ferdinand Walsin‐Esterhazy, sytuacja Dreyfusa nie uległa zmianie. Nie chcąc przyznać się do pomyłki sądowej oraz poważnych nadużyć, do jakich doszło w czasie procesu, władze doprowadziły to tego, że Esterhazy został uniewinniony „w imię honoru francuskiej armii”. Niepokorny Picquart został zaś za niesubordynację przeniesiony do Tunisu.
Usunięcie niewygodnego wojskowego nie rozwiązało jednak problemu. Wręcz przeciwnie – sprawa Dreyfusa nie umarła, do czego tak uparcie dążyły władze wojskowe, a głos w niej zaczęło zabierać coraz więcej obserwatorów. Wśród nich znalazły się tak znane osobistości, jak m.in. przyszły minister Georges Clemenceau czy senator Scheurer-Kestner. Odważny głos zabrał także znany ze swej apolityczności pisarz Emil Zola, który w sławetnym liście J’accuse…! („Oskarżam!”) wytknął wszelkie nadużycia i nieprawidłowości, jakich dopuścili się rządzący i wojskowi w procesie Dreyfusa. Ów publiczny manifest nie mógł pozostać bez oddźwięku. Rosnące poparcie, jakiego niewinnie skazanemu zaczęli udzielać francuscy obywatele oraz rosnąca presja społeczna doprowadziły do tego, że jego sprawa doczekała się ponownego rozpatrzenia.
Sprawa Dreyfusa – pomyłka, która ukształtowała fundament ustrojowy III Republiki Francuskiej
Kategorie: Uncategorized