Czesc 3 Kambodza
Hotel Santi Resort to wspanialy hotel z ogrodami, “rzekami“, mostami i rzezbami, z
widokami na gory i pola ryzowe. Najpierw drink, potem rodzielenie pokoi i bylo slychac
zachwyty jakie wspaniale pokoje kazdy mial .Hotel , meble, styl przypominaly styl
kolonialny.
Przewodnicy wzieli nas na miasto do restauracji na obiad. Przeszlismy wzdluz targu i
mimo, ze to byl wieczor i wszyscy byli zmeczeni, odbyly sie intesnsywne zakupy. Obiad
Wymyslono, ze bedzie wloski obiad, wiec miny były troche zawiedzione ale przy stolach
mielismy wesolo.
Drugi dzien to zwiedzanie miasta z jego wspanialymi swiatyniami. Widzilesmy miedzy
innymi swiatynie Wat Xiang Thong, z wieloma malymi swiatyniami i wielka iloscia figur
Buddy.
Krolewski palac byl fantastyczny. Pozniej lunch, ktory skladal sie z co najmniej 6 potraw
i miedzy innymi ryba w bambusowym lisciu. Smakiem przypominala gefilte fisch:-))
Po poludniu pojechalismy nad lokalny wodospad w narodowym parku, gdzie wiele osob
skorzystalo z kapieli. Po powrocie do hotelu wielu chcialo pojsc na miasto, zrobic reszte
zakupow. Tylko ja , Teresa i Nina zdecydowalismy się, aby wejsc na gore Phon si i
zobaczyc zachodzace slonce i widok na miasto. Wejscie na gore to setki schodow i
dziesiatki figur Buddy.Od lezacych do stojacych. Wiec podziwiajac je wchodzilismy tak
dlugo, ze uciekl nam zachod slonca i tylko zostal nam wspanialy widok . Na szczycie
mala swiatynia z Budda i mnostwo medytujacej młodzież. . Zeszlismy dosyc pozno ale
zdazylismy zjesc laotanski obiad i poznym wieczorem wyladowalismy w hotelu.
Nazajutrz pobudka juz o 5, aby zajac miejsca na ulicy, gdy mnichowie ida do swoich
swiatyn. Kazdy dostal koszyk z ryzem. Panie musialy kleczec panowie nie. Sznurek
mnichow przechodzil obok nas i wrzucalo im sie do miski ryz, inni wrzucali owoce a
nawet pieniadze. To co dostali z rana to mialo straczyc jako jedzenie na caly dzien.
Setki ludzi na ulicach, zarowno turystow jak i tubylcow. Cala ceremonia odbywala sie w
ciszy (mimo naszej obecnosci) i z naleznym im respektem .Przewodnik zabral nas
potem na rynek i to tez bylo przezycie. Na rynku byli przede wszystkim miejscowi.
Pozniej sniadanie z pieknym widokiem i na lotnisko bo czekala na nas Kambodza.
Chcialoby sie zostac jeszcze jeden dzien.
zdjecia kliknij ponizej
Kambodza
Po powrocie z Angkor szybki przysznic, potem przebrac sie i wieczorem autobusy
zawiozly nas do olbrzymiej sali gdzie setki turystow ogladalo tradycyjny kambodzanski
taniec. Bylo to tak interesujące, ze zapominalo sie o jedzeniu. Tance pokazywaly duzo
z codziennego zycia, praca na wsi, zabawy, tradycje ubrania. Jedzenie tez tradycyjne
azjatyckie . Olbrzymie bufety w kazdym rogu sali. I tak prawie po dwoch godzinach
przenieslismy sie do hotelu.
Jurek załatwił, ze moglismy uczestniczyc w hotelowych obchodach Nowego Roku.
Slicznie przystroili dookola basenu, scena z orkiestra i piwa ile sie chcialo.
I tak juz od 21 30 zaczelismy sie bawic. Bylo duzo Kambodzanek wiec panowie brzuchy
wciagneli i jak za dawnych lat odchodzili bug.
Okolo polnocy wystawiono kieliszki, rozlano szampana i jak wybila 12 to zyczeniom nie
bylo konca.
Potem juz tylko zabawa.
HAPPY NEW YEAR
Z rana samolot do Sajgonu czyli witaj Vietnam
Kategorie: Uncategorized