Uncategorized

To największa klęska Izraela od pół wieku. Najgorsze może dopiero nadejść


Konstanty Gebert

Po raz pierwszy od izraelskiej wojny o niepodległość 75 lat temu terytorium Izraela znalazło się pod okupacją wroga. I po raz pierwszy od wojny w Jom Kipur 50 lat temu arabski atak całkowicie zaskoczył Izrael. Możliwe, że najgorsze jeszcze przed nami. Wojnę w Izraelu komentuje Konstanty Gebert.

W ponad 24 godziny po najgorszym ataku terrorystycznym na terytorium Izraela nadal nie wiemy rzeczy podstawowych: ilu Izraelczyków zginęło (źródła mówią o ponad 300 zabitych, ponad 1700 rannych i dziesiątkach uprowadzonych do Gazy) i jak do tego doszło.

Wiadomo jedynie, że około szóstej rano w sobotę setki bojówkarzy Hamasu przerwały barierę wokół strefy, zdobyły bez wysiłku pobliskie posterunki wojskowe i bazę Gazańskiej Dywizji armii izraelskiej w Reim, i ruszyły w głąb kraju, strzelając i mordując.

Niektórzy z napastników przedostali się do Izraela na paralotniach, tych, którzy przybyli na łodziach odparła izraelska marynarka. W nocy z soboty na niedzielę, baza w Reim i stołówka kibucowa w Beeri zostały odbite, lecz nadal trwały walki o zajęty przez hamasówców posterunek policji w Sderot.

Wojska nie było

Te obrazy na zawsze wryły się w pamięć Izraelczyków: zdobyty przez Palestyńczyków czołg przy granicy, tłum depczący ciało zabitego Izraelczyka, jeniec wleczony za moctocyklem, ciężarówki z hamasowcami wjeżdżające do Sderot, dron Hamasu ostrzeliwujący ambulans, setki młodych ludzi uciekających, pod ogfniem hamasowców na motocyklach, z porannego koncertu rockowego pod Reim. I rozpaczliwe nagrania rozmów z telefonów komórkowych z ludźmi, którym udało się schronić w umocnionych pomieszczeniach swoich domów, opisujących strzelaninę na ulicach, łomotanie do drzwi pomieszczeń.

Kobieta w Beeri relacjonowała, że drzwi ustępują pod ciosami, a potem dodała jedynie „Och”, zanim połączenie się przerwało. W sześć godzin po rozpoczęciu ataku, w zdobytych przez hamasowców osiedlach opór stawiała im jedynie lokalna samoobrona; wojska nie było. Zarazem tysiące rakiet odpalono z Gazy na Tel Awiw i Jerozolimę. Znakomitą większość zestrzeliły antyrakiety systemu „Żelazna Kopuła”, ale w zaatakowanych miastach też są zabici i ranni.

Po raz pierwszy od izraelskiej wojny o niepodległość 75 lat temu terytorium Izraela znalazło się pod okupacją wroga. I po raz pierwszy od wojny w Jom Kipur 50 lat temu arabski atak całkowicie zaskoczył Izrael.

Klęska wywiadu

Mimo że Jerozolima dysponuje w Gazie znakomitym wywiadem, nie było – jak się wydaje – żadnych ostrzeżeń przed atakiem, choć operację w tej skali trzeba było przecież szykować miesiącami. Przyszłe dochodzenie wykaże, czy Izraelczycy rzeczywiście nic nie wiedzieli – co oznaczałoby fundamentalną klęskę wywiadu – czy też zlekceważyli, jak w 1973 r. zapowiedzi nadciągającego ataku, co oznaczałoby klęskę niemniejszą.

Dochodzenie będzie tez musiało wyjaśnić, dlaczego siły na granicy z Gazą były tak nieliczne, tak łatwo dały się zaskoczyć i pokonać – i dlaczego armia tak zwlekała z odparciem napastników, jak również z informowaniem o biegu wydarzeń. Gdyby nie telefony komórkowe i niezależne media, Izraelczycy nie poznaliby w czasie realnym rozmiarów dokonującej się tragedii.

W tej sytuacji należy uznać za sukces, że Operacja Potop al-Aksa – jak swą inwazję, od nazwy meczetu na jerozolimskim Wzgórzu Świątynnym, nazwał Hamas – nie zachęciła innych wrogów Izraela do przyłączenia się do ataku na zdezorientowanego przeciwnika, mimo apeli dowódcy Hamasu Saleha al.-Arouri’ego.

Jedność na czas wojny

Jedynie z kilku meczetów w Jerozolimie wschodniej popłynęły wezwania do dżihadu przeciw Żydom – lecz przywódca izraelskich arabskich islamistów, Mansur Abbas, dał im odpór, wzywając izraelskich Arabów do powstrzymania się od przemocy. Już podczas hamasowskiego ostrzału Jerozolimy w 2021 r., Abbas, wówczas członek koalicji rządowej Naftalego Bennetta, dał podobny dowód obywatelskiej odpowiedzialności.

Podobnie postąpili przywódcy żydowskiej opozycji wobec rządu premiera Benjamina Netanjahu, Yair Lapid i Benny Ganz, którzy wyrazili gotowość przystąpienia, na czas wojny, do jego rządu, z tym że Lapid postawił jako warunek usunięcie zeń faszyzujących partyjek Religijny Syjonizm i Żydowska Potęga.

Zarazem przywódcy ogromnego społecznego sprzeciwu wobec rządowego zamachu na sądownictwo zapowiedzieli zawieszenie protestów do końca wojny. Taka jedność narodowa w obliczu kryzysu jest w Izraelu normą od czasu wojny sześciodniowej 1967r., gdy przywódca opozycyjnego Herutu Menachem Begin przystąpił do koalicji Lewi Eszkola z Partii Pracy.

Hamas ograł Netanjahu

Odpowiedź Netanjahu poznamy dziś, lecz nawet jeśli by zgodził się usunąć faszystów, to ani im tym nie zaszkodzi, ani zapewne nie ocali swego rządu i miejsca w historii. Hamas po raz kolejny pokazał, że potrafi być na izraelskiej scenie politycznej głównym rozgrywającym.

Kampania terroru, jaką islamiści rozpętali po podpisaniu 30 lat temu historycznych porozumień z Oslo, w których Izrael i świecka Organizacja Wyzwolenia Palestyny wzajemnie się uznały, uniemożliwiła realizacje ich celu, jakim było zawarcie trwałego pokoju między Izraelem a Palestyńczykami w oparciu o zasadę dwóch państw dla dwóch narodów.

Hamas odpowiedział kampanią terroru, która sprawiła, że izraelska opinia straciła wiarę w pokój i zwróciła się na prawo: po zamordowaniu przez żydowskiego terrorystę premiera Icchaka Rabina władzę przejęła prawica, po wodzą Netanjahu. Dziś młody człowiek, który przed zamachem buńczucznie zapowiadał, że „dorwiemy Rabina” jest w rządzie Netanjahu ministrem bezpieczeństwa narodowego.

Pokoju nie będzie, ale odwet musi być ograniczony

Obecny atak Hamasu jest wymierzony w rysujące się trójstronne porozumienie izraelsko-saudyjsko-amerykańskie. Jego częścią miały być znaczące, choć nie dające Palestyńczykom państwa, ustępstwa Izraela wobec nich. Po obecnej fali mordów izraelska opinia nie poprze jednak jakichkolwiek ustępstw, a po nieuchronnym izraelskim odwecie Saudowie nie będą mogli nawiązać z Izraelem stosunków. Już dziś potępili jedynie ogólnikowo „przemoc wobec cywili” i nie potępili agresji Hamasu, którego skądinąd nie cierpią. Ale Hamasu nie potępiły
także dotąd inne umiarkowane państwa arabskie, mimo wysiłków USA by je do tego nakłonić. Najlepsza od lat szansa na pozytywny, choć ograniczony zwrot w izraelsko-palestyńskich stosunkach została właśnie zmarnowana. I Palestyńczycy, i Izraelczycy zyskali dowód, że „tamci” rozumieją tylko siłę.

Izrael będzie musiał uderzyć odwetowo w Gazę, gdzie zbombardował już liczne obiekty Hamasu (liczba ofiar palestyńskich miała by być zbliżona do izraelskiej)  – ale „zrównanie Strefy z ziemią”, jak sugerował jeden z cytowanych przez „Gazetę Wyborczą” ekspertów nie wchodzi w grę.

Nie tylko dlatego, że oznaczałoby gigantyczną zbrodnię wojenną, ale przede wszystkim dlatego, że Izrael stałby się po tym odpowiedzialny za los 1,8 miliona mieszkańców Strefy. Zaś skuteczność izraelskich operacji w Gazie ograniczać będzie obecność dziesiątków uprowadzonych tam Izraelczyków, których Hamas użyje jako żywych tarcz – a docelowo również karty przetargowej, w negocjacjach o wymianie ich na palestyńskich terrorystów, odsiadujących wyroki w izraelskich więzieniach.

Najgorsze może być przed nami

Oba scenariusze skompromitować muszą rząd Netanjahu, i wzmocnić jego najbardziej skrajne elementy. W następnych wyborach faszyści nie będą już trzecią partią w Izraelu, jak w wyborach z grudnia ubiegłego roku, lecz zapewne drugą. Dla Hamasu będzie to politycznym sukcesem, dla którego warto było ponieść krwawą cenę izraelskiego odwetu. Zaś mieszkańców Gazy, którzy tę cenę zapłacą, i tak nikt o zdanie nie pyta.

Możliwy jest jeszcze groźniejszy scenariusz: że sobotni atak, jak rzekł członek biura politycznego Hamasu, Hussam Badran, to „dopiero początek”. Wyobrażalne jest, że trwający ostrzał rakietowy izraelskich miast ma na celu uszczuplenie izraelskich zapasów antyrakiet – a wówczas Hizbollah uderzy z północy, całym swym arsenałem 150 tysięcy pocisków rakietowych.

W niedzielę rano doszło na północnej granicy do wymiany ognia artyleryjskiego. Iran wyraził radość z „ciosu zadanego syjonistycznemu tworowi”, zaś rzecznik Hamasu potwierdził, że sobotni atak dokonał się z irańskim poparciem. Hamas kontroluje także większość komórek terrorystycznych na Zachodnim Brzegu, zwłaszcza w Dżeninie, gdzie sytuacja jest bliska wrzenia. Jeśli tak się stanie, oznaczać to będzie, że Izrael popełnił ogromny błąd wierząc, że jest na tyle bezpieczny, by pozwolić sobie na wyniszczający wewnętrzny konflikt polityczny.

To największa klęska Izraela od pół wieku. Najgorsze może dopiero nadejść

Kategorie: Uncategorized

7 odpowiedzi »

  1. znawca tego, co sie dzieje w israelu siedzi w warszawie… nie przeczytalam do konca, bo jak doszlam do tego ‘zdobyły bez wysiłku […] bazę Gazańskiej Dywizji armii izraelskiej w Reim’, to wiedzialam, ze szkoda mojego czasu… for your information mister-wszystko-wiem-lepiej: nie zdobyli tej bazy… wdarli sie do niej, ale dostali w kosc, nawet jak walka byla ciezka i dzisiaj oni juz u allaha z tymi 90 dziewicami… jak pan tyle wie, to moze mi pan powiedziec, kiedy te dziewice allahowskie sie skoncza? ale wlasciwie to dlaczego dziwie sie gebertowi w warszawie, jak mamy tutaj taka dane weiss, ktora rowniez cytuje brednie i jak sie jej pytaja, skad to ma, to cytuje zrodlo hamasowskie…

  2. Ale z was nerwusy, przeczytajcie sobie spokojnie jeszcze raz.
    “ml” – K Gebert napisał ” Yair Lapid i Benny Ganz, …usunąć faszyzujących partyjek Religijny Syjonizm i Żydowska Potęga” , nic tam o Hamasie… Gebert stwierdza fakt, to nie jest jego opinia. Okazuje się ze trzy bataliony stacjonowane przy Gazie zostały wysłane n Zachodni Brzeg chronić jakichś religijnych myszugasów. Jak widać decyzje o bezpieczeństwie Izraela są podporządkowane politycznym decyzjom poparcia dla religijnych członków koalicji Nataniahu.
    Ewo, bojówkarz po polsku to coś bardzo pejoratywnego, to taki uzbrojony chuligan. Ale lepszym terminem jest po prostu terrorysta. Zgadzałbym się z Tobą gdyby KG powiedział “bojownik”.
    Viktor – tytuły i streszczenia artykułu pisze jakiś dyżurny redaktor GW a nie KG. Ale nawet gdyby, użycie liczby mnogiej w tym kontekście; nawet przez nie Izraelczyka, jest wyrazem solidarności, nie ma się czego czepiać.
    Bo najgorsze, to znaczy potencjalne duże straty żołnierzy IDF jest przed nami, ofensywa lądowa czy okupacja Gazy jest bardzo ryzykowna. Piątka dzieci córki mojej siostry jest w wojsku, troje w oddziałach linkowych.

  3. DO P. KONSTANTYNA GEBERTA
    PROSZE NIE TWORZYC PROROCZYCH FATALNYCH PRZEWIDYWAN Z WARSZAWY DO IZRAELA
    DO P. DAWIDA WARSZAWSKIEGO
    JAKO ZYD POWINIEN PAN ZLOZYC KONDOLENCJE I WYRAZY WSPOLCZYCIA DLA WSZYSTKICH OFIAR TEGO MORDERSTWA. TO JEST NASZA ZYDOWSKA TRADYCJA. RESZTA NIE JEST W NASZEJ KOMPETENCJI.

  4. Warszawski Daoud uzywa niepotrzebnie liczby mnogiej:”najgorsze przed nami”-on do nas nie nalezy,bo jest lewacki”geszmate jid”

  5. Bojówkarze Hamasu ???
    Skurwysynski język lewackich propagandystów.
    Gebert Gazy do swoich kumpli – bojówkarzy !
    Nawet nie czytam dalej tych wypocin.

  6. To Hamas chcial ” usunac faszystow z rzadu izraelskiego..” Walnal Gerber jak chory w kubel.
    Ci ” faszysci” chcieli juz kilka tygodni temu uzbroic cywili, co sie spotkal z wrzaskiem Geberitow w Izraelu i cywili nie uzbrojono.
    Dzisiaj niejeden z nich juz nie zyje.
    Zbrodni wojennych niech sie Geber doszukuje nie w imaginowanej przyszlosci w Izraelu ale w faktualnych wydarzeniach z udzialem Polakow, nawet nie w czasie WW2 ale w Afganistanie kiedy zolnieze polscy wymordowali cala wioske.

  7. DO PANA
    KONSTANTEGO GEBERTA:
    PROSZE NIE PRZYSYLAC DO IZRAELA Z WARSZAWY PROROCTWA O NASZYCH KLESKACH.
    DO PAN DAWIDA WARSZAWSKIEGO;
    JAKO ZYD MOGLBY PAN NA POCZATEK ZLOZYC KONDOLENCJE I UBOLEWANIE DLA OFIAR I ICH RODZIN .
    A NAJWAZNIEJSZE SLOWA SOLIDARNOSCI DLA IZRAELA I DLA ZYDOW W TYCH CIEZKICH MOMENTACH.
    TAKIE SA NAZE TRADYCJE ZYDOWSKI (DLA PRZYPOMNIENIA)
    ZOSIA BRAUN. TEL AVIV (PO SYRENIE)

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.